-Wiem. - mruknął pod nosem, kiedy nie mogła go już usłyszeć. Jego umysł pracował teraz na najwyższych obrotach.

Nie przeżywaj tak, poprawię ci, jak wrócę >.<

-Dziękuję, kotku. - mruknął cicho, puszczając jej oko. Pochylił pysk na tyle, na ile pozwalały mu łańcuchy na szyi, żeby spojrzeć na zawartość tacy. Jak zwykle papki bez smaku, zero mięsa. Zlizał nieco żarcia, po czym językiem wydobył z zagłębienia kilka tabletek. Zamknął pysk i z powrotem zaczął obserwować dziewczynę. Przechylił głowę nieznacznie na bok, wciąż patrząc jej w oczy, po czym szarpnął lekko kikutem prawej łapy.

Nemhain, zmienić ci nazwę użytkownika? ;-;

Patrzył na nią uważnie spod półprzymkniętych powiek. Ta dziewczyna nie była tą samą, która ostatnim razem przynosiła mu jedzenie. Była nowa, czuć to było nawet w jej zapachu - brakowało w nim typowej dla tego miejsca woni sterylności i chemicznej czystości przemieszanej z lekami.

Podniósł powoli łeb, słysząc zgrzyt przekręcanego w zamku klucza. Nie mógł poruszyć ani jedną łapą, choćby chciał. Na łapach, szyi i w pasie miał skórzane obręcze, do których przyczepione były łańcuchy, przykuwające go do ścian okrągłego pokoju o gładkich, białych ścianach. Na pysk miał założony mocny kaganiec.

No, i z racji, że muszę kiedyś uciec, ustalmy: jestem w kaftanie bezpieczeństwa, czy wystarczą łańcuchy? ;-; No i muszę mieć kaganiec, który mi będziesz zdejmować, żebym zeżarł ;-;